wtorek, listopada 06, 2007

A'propos globalnego ocieplenia


Panie Krzysztofie, odpowiem Panu - dlatego, że jest Pan tu gościem.

Nie będę się wdawał z Panem w głębszą dyskusję, bo jakie argumenty mogą przekonać kogoś kto i tak wszystko wie najlepiej? Kto zawsze "odwróci kota ogonem", wykpi największe autorytety i w końcu przyklei łatkę "ekologizmu"? To ma być dyskusja??

Szkoda, że nie widzi Pan, iż wyśmiewając (za pomocą pseudo-argumentów) myślących logicznie i posiadających sprawdzoną wiedzę specjalistów - ośmiesza Pan sam siebie... A jeśli zacznie Pan znowu o tym, że "bywało cieplej i zimniej, i jakoś żyjemy", to proszę więcej nie pisać na tym blogu. To nieporozumienie.

Postaram się odpowiedzieć na jedno Pana pytanie: czy "naprawdę nie mamy wpływu na zmiany klimatu".

Najogólniej biorąc - ludzie mają wpływ na większość lokalnych i globalnych spraw, zarówno pozytywny jak negatywny. Nie muszę przekonywać, że na ogół najlepiej udaje się to drugie, Przy czym co łatwo daje się zepsuć, bardzo trudno jest naprawić. Klimat Ziemi nie jest tu wyjątkiem - bo niby dlaczego.

Teraz bardziej szczegółowo. Ocieplenie klimatu jest skutkiem tzw. efektu cieplarnianego, wynikającego ze zbyt dużej koncentracji dwutlenku węgla i innych gazów "cieplarnianych", które powodują zatrzymywanie przy powierzchni ziemi promieni słonecznych, uniemożliwiając ich odbicie. Mówiąc w uproszczeniu gazy te tworzą strukturę przypominającą dach cieplarni. Im grubszy jest ten "dach", tym szybciej wzrasta średnia temperatura na Ziemi. Wszystko jest zmierzone, zważone, opisane i udowodnione przez naukowców. I do sprawdzenia.

Systematyczny i przyspieszony wzrost temperatury powoduje wiele całkowicie nieodwracalnych zmian w środowisku, mając wpływ na ekosystemy, bioróżnorodność, gospodarkę i życie człowieka. Brak reakcji na te zmiany spowodowałby efekt domina, dając w efekcie tragiczne zmiany globalne. To nie są słowa wpisujące się w "poprawność polityczną", tylko jest to przejaw instynktu samozachowawczego człowieka. I nie jest to fragment rozdziału spiskowej teorii dziejów, zapewniam.

Cel, jaki stawiają sobie specjaliści, to utrzymanie zawartości gazów cieplarnianych w atmosferze znacznie poniżej poziomu 550 części na milion. To nic nie mówi o dopuszczalnej wielkości globalnej emisji ale zakłada się, że jest to liczba od 8 do 12 miliardów ton CO2 rocznie. Dla przykładu: w 2002 r. wyemitowano 24 miliardy ton. Liczba nie do pojęcia dla kogoś kto nie jest ekspertem. Ile to jest właściwie jedna tona CO2 ? Emitowana jest do atmosfery np. po przejechaniu samochodem ok. 5 tysięcy kilometrów. Każdy mieszkaniec uprzemysłowionej części świata "odpowiada" za emisję od 6 do 8 ton CO2 rocznie. Emitowany do atmosfery ziemskiej dwutlenek węgla pozostaje tam przez 50 do 200 lat. Największa ilość CO2, aż 37% przedostaje się do atmosfery w czasie wytwarzania energii elektrycznej.

Zapotrzebowanie na energię rośnie na całym świecie, w tempie przyspieszonym. Zużycie energii w 2050 roku ma być dwukrotnie wyższe niż dziś, głównie z powodu przyrostu ludności z 6 do 9 mld, a także ogólnie wyższego poziomu życia. Chiny i Indie właśnie wchodzą w bardzo energożerną fazę rozwoju. W samym 2006 roku Chiny zwiększyły produkcję energii elektrycznej (głównie z węgla) mniej więcej o tyle, ile wynosi cała moc wszystkich elektrowni w Wielkiej Brytanii!

Przy czym - ponad połowa energii wytwarzanej codziennie jest marnowana! W zwykłym samochodzie ok. 20% każdej jednostki paliwa jest zużywane na faktyczne poruszanie się pojazdu, reszta to straty w postaci ulatniającego się ciepła. Zaledwie 35% węgla spalanego w elektrowni staje się prądem elektrycznym, reszta idzie na straty. Jaki więc sens ma produkowanie coraz większych ilości energii? Powinniśmy raczej skierować cały wysiłek na dwukrotną poprawę energooszczędności do połowy bieżącego stulecia - co jest całkiem możliwe pod warunkiem, że będziemy naprawdę chcieli ("energooszczędność, Głupcze!" :)

Od niedawna politycy zajmujący się ochroną klimatu otrzymali wsparcie od wielkiego, światowego biznesu, od koncernów przemysłowych. Wspólnie opracowują dalekosiężne, sięgające nawet 100 lat plany takiego rozwoju technologii, aby bezboleśnie powrócić do optymalnego stanu środowiska naturalnego sprzed 200 lat.

Jeśli powyższe do Pana nie trafi to sorry, poddam się i wpadając w ton Pańskich wypowiedzi stwierdzę, że "to się nie da wytłumaczyć, to trzeba leczyć" :)

4 komentarze:

Krzysztof pisze...

Witam Panie Romualdzie,

w wielu sprawach się z Panem nie zgadzam i zaraz to postaram się wytłumaczyć. Z resztą Pan na świeżo i bez żadnego jadu może sprawdzić co Pan nawypisywał.

Zdecydowanie zgadzam się z poglądem, że wiele urządzeń ma po prostu małą sprawność, wydajność. Przykładowo blender (mikser ręczny) Brauna 800W jest gorszy niż ten Zeptera co ma ze 170W. Bo mogę nim pokruszyć bez problemu kostki lodu. Do tego mogę nim działać krócej. Różnica jest w cenie. I to spora. Za jednego Zepterowego mogę mieć kilka Braunów.

Podobnie z każdą rzeczą. Czy uważa Pan, że należy zabronić używania wszystkich wygód w imie jakichś niesprawdzonych teorii? Może zaczniemy oświetlać centra handlowe pochodniami? :)

Proszę podać JAKIEKOLWIEK argumenty, bo nawet nie próbował Pan tylko od razu mówi Pan, że odwrócę kota ogonem. Jak ktoś ma sensowny argument to po prostu mogę go UZNAĆ. To chyba oczywiste. Zatem czekam.

W sumie nie bardzo rozumiem w tym kontekscie słowa zepsuć lub naprawić. Może Pan się zaśmiał w pierwszej chwili... jednak jeżeli Pan się skoncentruje to Pan zrozumie. Mam w dłoni kostkę lodu - czy jeżeli ogrzewając to zamieniam to w wodę to to naprawiłem czy zepsułem? Jeżeli skażemy bandyte na kare śmierci to zepsuliśmy go czy oczyściliśmy społeczeństwo?

Jaki zatem jest WZORZEC klimatu i dlaczego podane przez Pana parametry mają być dobre?

Dinozaury wyginęły - dobrze czy źle? Ludzie umierają - dobrze czy źle?
Były wielkie skrzypy... teraz mamy pokłady ropy, węgla i gazu.

Nie możemy po prostu stać w miejscu. Kiedyś ludzie - buszmeni, mieszkali w szałasach. Teraz mamy postęp cywilizacyjny mieszkamy w domach. Może kiedyś ktoś wymyśli coś jeszcze lepszego?

Co do efektu cieplarnianego - umyka Panu jedna rzecz. Na księżycu NIE MA atmosfery. Temperatura wacha się tam od -200 do +120 stopni Celsjusza. Dzięki atmosferze i obecności w niej gazów cieplarnianych mamy utrzymaną określoną temperaturę.

Wielki wpływ na temperaturę na ziemi na słońce. Słońce ma 109 razy większą średnice niż Ziemia.

Nie przywiązywałbym więc do emisji CO2 większego znaczenia... oczywiście wypada się jednak do wypisanych przez Pana faktów bo pokazują one prawdziwe zamiary.

O właśnie - pisze Pan o Indiach i Chinach. Cała ta histeria ma na celu powstrzymanie jakiegokolwiek rozwoju tych krajów. Krajów niskich podatków i wielkich możliwości. Wiele krajów tam przenosi swoją produkcje ze względu na ceny. Nie mogąc tego powstrzymać cłami - wymyślono coś innego. Bzdure, że mamy wpływ na te zmiany klimatu.

Co do zwiększenia ilości produkowanej energii informacja ma powalać... ale prosze Pana prosze popatrzeć na mape. Jakiej wielkości są Chiny a jakiej Wielka Brytania :) Myślenie naprawdę nie boli.

A co Pan sądzi o elektowaniach Atomowych??

Były już różne plany, plany 5 letnie, 10 letnie... teraz pora na plan 100 letni. No cóż, nie od dziś wiadomo, że ustawę można kupić. I temu tutaj Pan nie zaprzeczy. Gra jest o kase a nie o atmosferę.
To bardzo proste do udowodnienia. Można HANDLOWAĆ emisją. Gdyby ktoś naprawdę dbał o środowisko zabroniłby sprzedawać limit, tylko jak nie zużyłeś - to bardzo dobrze... nauczyłeś się oszczędzać. Zrobiłeś coś dla klimatu - coś bezcennego!
No cóż - skoro tak nie ma utwierdza mnie to w przekonaniu, że po prostu chodzi o kase.

Pozdrawiam,
Krzysztof.

Romuald Bartkowicz pisze...

Bez komentarza, Panie Krzysztofie. Jest dokładnie tak jak przewidziałem. Nic, dokładnie nic Pan z tego wszystkiego nie rozumie, i nawet nie próbuje. I to Pan wygaduje "takie bzdury, że płakać się chce" (że Pana zacytuję). Szkoda mojego czasu na taki ping-pong.
Pozdrawiam, życząc sukcesów na innych forach.

Jarosław Karpiński pisze...

Uważam, że my ludzie i nasza cywilizacja ma wpływ na to co nas otacza. Mamy więc i wpływ na globalne ocieplenie klimatu i dzwią mnie wszelkie komentarze, jak Pana Krzysztofa, które próbują nie zgadzać się z tym faktem. Oczywiście niektóre stwierdzenia są i z moimi kompatybilne jak np. to, że W.Brytania jest mniejsza od Chin. Jednak w szerszej perspektywie to co napisał Pan Krzysztof, to naprawdę ping-pong.

Jarosław Karpiński

Romuald Bartkowicz pisze...

Dziękuję za obiektywizm. A co do Wielkiej Brytanii i Chin - to chyba oczywiste, że nie porównywałem energetyki tych krajów bezmyślnie. To porównanie miało pokazać jak szybko postępuje rozwój gospodarki chińskiej. Przy czym wiadomo, że energetyka oparta jest tam głównie na węglu, co jak wiadomo wiąże się z koszmarnymi ilościami emitowanego CO2. Zatem nie wróży to niczego dobrego w sprawie globalnego ocieplenia - co oczywiście nie martwi p. Krzysztofa, uparcie wierzącego w "globalne ogłupienie"...