wtorek, grudnia 01, 2009
'Radio' ODNAWIALNE
Przyznaję, że zaniedbałem nieco 'proekologiczne blogowanie' ale też na wytłumaczenie mam m.in. fakt zaangażowania resztek posiadanego wolnego czasu w nowe działanie, jakimi jest nowy 'przekazior' czyli internetowy, multimedialny portal społecznościowy Radio Wnet, gdzie zostałem zaproszony do współpracy. Zająłem się tam aż kilkoma tematami ('Wolna Kultura', Muzyczne Gadżety, 'Stuletnie Czytanki') - by w końcu uruchomić 'radio' ODNAWIALNE. Jak zasygnalizowałem w opisie - nazwa nawiązuje do tematyki mojego vortalu www.EnergieOdnawialne.pl; jest też ukłonem w stronę zaprzyjaźnionego bloga "http://Odnawialny.blogspot.com". Jest to miejsce w którym będzie można zamieszczać materiały audio i video, co jest dość atrakcyjną formą dotarcia do wszystkich zainteresowanych tematyką proekologiczną. Zapraszam do odwiedzania...
sobota, sierpnia 15, 2009
'ekoenergia.dlaniepokonanych.pl'
Konkurs 'Dla Niepokonanych' - w którym główną nagrodą jest kwota 50 tys. zł. - umożliwi spełnienie ważnego marzenia uczestnikowi, na którego będzie głosować najwięcej internautów.
Uznałem, że jest to idealna okazja do tego aby promować OZE oraz proekologiczne hasła, współgrające z aktualnie 'modnym' tematem ochrony klimatu.
Pierwszy wpis w konkursowym mini-blogu zatytułowałem: Niezbędna jest szeroko zakrojona edukacja proekologiczna i współpraca wszystkich ludzi dobrej woli - po czym w dwóch zdaniach ująłem to, co uznałem za najważniejsze:
Zbyt niska jest świadomość bezwzględnej konieczności stopniowego odchodzenia od konwencjonalnych źródeł energii; mało kto zdaje sobie sprawę z realności zagrożeń, jakie niosą ze sobą globalne ocieplenie i brak niezależności energetycznej kraju. Od sześciu lat staram się działać 'oddolnie' w kierunku informowania społeczeństwa o słuszności istoty rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii.
Próbując zaznajomić internautów z moimi dotychczasowymi dokonaniami, planami i marzeniami w tej dziedzinie, na zakończenie napomknąłem:
Mam także cichą nadzieję, że mój start w tym konkursie przyczyni się do poszerzenia grona entuzjastów energetyki odnawialnej - może niektórzy z nich zechcą ze mną współpracować?
Jednak jestem chyba zbytnim optymistą:). Nie będę wchodził w szczegóły kolejnych kilku wpisów, które miały zainteresować konkursową publiczność, tylko zacytuję jeszcze mój komentarz sformułowany z okazji półmetka konkursu:
Gdyby szanse dla odnawialnych źródeł energii mierzyć popularnością tego tego mini-bloga - marnie wyglądałaby ich przyszłość... Wiem, że za późno zacząłem tu pisać - wiem także, że dla użytkowników internetu wiele tematów może być o wiele bardziej interesujących niż ekoenergia - ale prawdę mówiąc liczyłem na większe zainteresowanie :). Cóż, trzeba bardziej spektakularnych wydarzeń, wyraźniejszych oznak zmian klimatu, coraz częstszych awarii energetycznych czy odcinania kurka z gazem, aby uwaga społeczeństwa zaczęła kierować się w tę stronę. A że skieruje się - to jestem tego pewien.
Właściwie niełatwo przyznać się do tego, że mimo wysiłków wielu znajomych i nieznajomych, klikających codziennie z zapałem - udało się na dzień dzisiejszy uzyskać dla ekoenergia.dlaniepokonanych.pl dopiero 64 miejsce - przy 539 głosach wsparcia ( aktualna, pierwsza pozycja: 29358 głosów! gratuluję :). Zostało jeszcze tylko 8 dni, więc raczej wiele się nie zmieni...
Patrząc na ten konkurs z zupełnie niezależnego, obiektywnego punktu widzenia, np. socjologicznego - można wyciągać ciekawe wnioski; wystarczy przejrzeć 'tagi', wskazujące na zawartość tematyczną blogów: muzyka, jeździectwo, sport, fotografia, taniec, jazda, góry, gotowanie, miłość, zwierzęta, konie, podróże. Przy czym zdecydowanie na pierwszy plan wybija się 'fotografia', jako temat najliczniej prezentowany. Nie dożyję chyba już czasów, gdy w podobnym rankingu 'tagów' ujrzeć będzie można słowa takie jak ekologia, odnawialne źródła energii, ochrona klimatu, zrównoważony rozwój...
Nie uda mi się zakończyć tego posta 'optymistycznym akcentem', ponieważ ostatnio właśnie dowiedziałem się o kolejnej przegranej - tym razem w konkursie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, gdzie usiłowałem zdobyć dotację dla vortalu EnergieOdnawialne.pl, którego pozycję i sześcioletni dorobek postanowiłem wykorzystać do proekologicznej edukacji. Ale o tym - może przy innej okazji...
Z ostatniej chwili: właśnie wyczytałem w komentarzu do najnowszego posta w 'Odnawialnym' blogu Pana Grzegorza Wiśniewskiego (który jak zwykle mnie wspiera - wielkie dzięki :) inne jeszcze spojrzenie na omawianą wyżej sprawę pozycji 'ekoenergii' w konkursowym rankingu 'Dla Niepokonanych'! Tak jak dla optymisty: w połowie napełnione naczynie jest zupełnie czymś innym niż dla pesymisty - tak p. Jakub napisał:
[...] informacja, że blog Pana Bartkowicza o tematyce OZE jest na 50-60 miejscu na 2000 blogów głównie o tematyce podróże i fotografia wtłacza we mnie hiperoptymizm ocierający się wręcz miejscami o niedowierzanie. Jest jeszcze nadzieja Panie Grzegorzu, jest nadzieja.
Cóż... może to i racja? (optymizm bywa czasem zaraźliwy :))
Uznałem, że jest to idealna okazja do tego aby promować OZE oraz proekologiczne hasła, współgrające z aktualnie 'modnym' tematem ochrony klimatu.
Pierwszy wpis w konkursowym mini-blogu zatytułowałem: Niezbędna jest szeroko zakrojona edukacja proekologiczna i współpraca wszystkich ludzi dobrej woli - po czym w dwóch zdaniach ująłem to, co uznałem za najważniejsze:
Zbyt niska jest świadomość bezwzględnej konieczności stopniowego odchodzenia od konwencjonalnych źródeł energii; mało kto zdaje sobie sprawę z realności zagrożeń, jakie niosą ze sobą globalne ocieplenie i brak niezależności energetycznej kraju. Od sześciu lat staram się działać 'oddolnie' w kierunku informowania społeczeństwa o słuszności istoty rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii.
Próbując zaznajomić internautów z moimi dotychczasowymi dokonaniami, planami i marzeniami w tej dziedzinie, na zakończenie napomknąłem:
Mam także cichą nadzieję, że mój start w tym konkursie przyczyni się do poszerzenia grona entuzjastów energetyki odnawialnej - może niektórzy z nich zechcą ze mną współpracować?
Jednak jestem chyba zbytnim optymistą:). Nie będę wchodził w szczegóły kolejnych kilku wpisów, które miały zainteresować konkursową publiczność, tylko zacytuję jeszcze mój komentarz sformułowany z okazji półmetka konkursu:
Gdyby szanse dla odnawialnych źródeł energii mierzyć popularnością tego tego mini-bloga - marnie wyglądałaby ich przyszłość... Wiem, że za późno zacząłem tu pisać - wiem także, że dla użytkowników internetu wiele tematów może być o wiele bardziej interesujących niż ekoenergia - ale prawdę mówiąc liczyłem na większe zainteresowanie :). Cóż, trzeba bardziej spektakularnych wydarzeń, wyraźniejszych oznak zmian klimatu, coraz częstszych awarii energetycznych czy odcinania kurka z gazem, aby uwaga społeczeństwa zaczęła kierować się w tę stronę. A że skieruje się - to jestem tego pewien.
Właściwie niełatwo przyznać się do tego, że mimo wysiłków wielu znajomych i nieznajomych, klikających codziennie z zapałem - udało się na dzień dzisiejszy uzyskać dla ekoenergia.dlaniepokonanych.pl dopiero 64 miejsce - przy 539 głosach wsparcia ( aktualna, pierwsza pozycja: 29358 głosów! gratuluję :). Zostało jeszcze tylko 8 dni, więc raczej wiele się nie zmieni...
Patrząc na ten konkurs z zupełnie niezależnego, obiektywnego punktu widzenia, np. socjologicznego - można wyciągać ciekawe wnioski; wystarczy przejrzeć 'tagi', wskazujące na zawartość tematyczną blogów: muzyka, jeździectwo, sport, fotografia, taniec, jazda, góry, gotowanie, miłość, zwierzęta, konie, podróże. Przy czym zdecydowanie na pierwszy plan wybija się 'fotografia', jako temat najliczniej prezentowany. Nie dożyję chyba już czasów, gdy w podobnym rankingu 'tagów' ujrzeć będzie można słowa takie jak ekologia, odnawialne źródła energii, ochrona klimatu, zrównoważony rozwój...
Nie uda mi się zakończyć tego posta 'optymistycznym akcentem', ponieważ ostatnio właśnie dowiedziałem się o kolejnej przegranej - tym razem w konkursie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, gdzie usiłowałem zdobyć dotację dla vortalu EnergieOdnawialne.pl, którego pozycję i sześcioletni dorobek postanowiłem wykorzystać do proekologicznej edukacji. Ale o tym - może przy innej okazji...
Z ostatniej chwili: właśnie wyczytałem w komentarzu do najnowszego posta w 'Odnawialnym' blogu Pana Grzegorza Wiśniewskiego (który jak zwykle mnie wspiera - wielkie dzięki :) inne jeszcze spojrzenie na omawianą wyżej sprawę pozycji 'ekoenergii' w konkursowym rankingu 'Dla Niepokonanych'! Tak jak dla optymisty: w połowie napełnione naczynie jest zupełnie czymś innym niż dla pesymisty - tak p. Jakub napisał:
[...] informacja, że blog Pana Bartkowicza o tematyce OZE jest na 50-60 miejscu na 2000 blogów głównie o tematyce podróże i fotografia wtłacza we mnie hiperoptymizm ocierający się wręcz miejscami o niedowierzanie. Jest jeszcze nadzieja Panie Grzegorzu, jest nadzieja.
Cóż... może to i racja? (optymizm bywa czasem zaraźliwy :))
niedziela, czerwca 14, 2009
CO2stats i Green IT
Każde użycie internetowej wyszukiwarki Google przyczynia się do emisji jedynie 0,2 grama dwutlenku węgla i zużywa 0,0003 kilowatogodziny - twierdzą przedstawiciele Google, dementując błędne informacje jakie ostatnio nagłośniono w mediach za sprawą kaczki dziennikarskiej puszczonej przez "The Times of London". Z niewiadomego powodu w artykule podano mocno zawyżone dane (7 gramów CO2/wyszukiwanie), które rzekomo miał przedstawić młody amerykański fizyk Alex Wissner-Gross.
Okazało się, że wprawdzie naukowiec prowadzi wraz z zespołem fizyków z Centrum Ochrony Środowiska na Uniwesytecie Harvarda badania nad zjawiskiem emisji CO2 w powiązaniu z działaniem urządzeń elektronicznych - ale na temat Google nie wypowiadał się w sposób konkretny.
Dzięki temu, że Alex Wissner-Gross stał się medialną gwiazdą, udzielając wywiadów radiu i telewizji, więcej osób dowiedziało się, że stworzył (wraz z Timothy Sullivanem) projekt CO2Stats.com, oferujący usługę monitorowania i zarządzania oddziaływaniem witryn internetowych na środowisko. Dobrze udokumentowane opracowanie projektu jest tematem naukowych prac i jest opatentowane na całym świecie (w tym w Polsce). W oparciu o owe zastrzeżone algorytmy firma oblicza 'ekologiczny ślad' odwiedzin witryny a wyniki tych obliczeń można oglądać w czasie rzeczywistym poprzez kliknięcie buttonu Zielonego Certifikatu:
przydzielonego danej witrynie. Należy dodać, że usługa jest płatna a należności są uzależnione od wielkości ruchu na witrynach.
Każdy, kogo bliżej interesuje ten temat, może zajrzeć na stronę główną vortalu EnergieOdnawialne.pl, gdzie niedawno został umieszczony kod skryptu współpracującego z tym oprogramowaniem (button znajduje się u dołu, po prawej stronie) lub odwiedzić stronę www.CO2Stats.com .
Warto omówić kilka szczegółów, aby informacje o systemie CO2Stats stały się bardziej przejrzyste, zwłaszcza dla osób mniej zorientowanych w technice.
Internetowe strony www umieszczane są na serwerach i są wykorzystywane przez użytkowników komputerów, podłączonych do Internetu za pośrednictwem sieci. Te serwery, użytkownicy i sieci wymagają energii elektrycznej do ich funkcjonowania. Energia elektryczna jest w dużej mierze generowana przez spalanie paliw kopalnych takich jak węgiel, ropa naftowa i gaz. Jeśli paliwa kopalne są spalane, dwutlenek węgla jest uwalniany do atmosfery, co jak wiadomo przyczynia się do niekorzystnych zmian klimatycznych.
Oprogramowanie CO2Stats monitoruje zużycie energii przez serwery, użytkowników komputerów i sieci które je łączą , w celu obliczenia ile energii jest potrzebne, aby witryna mogła być zaliczona do tzw. 'zielonych'.
Gdy witryny internetowe zostawiają większy 'ślad ekologiczny' niż założony plan, system CO2Stats realizuje zakup odpowiedniej ilości 'zielonej' energii (nawet jeżeli to kosztuje więcej niż klient zapłacił za energię). Energia kupowana jest tylko z farm wiatrowych, które są weryfikowane i kontrolowane przez organizacje non-profit oraz mają certyfikaty odpowiednich władz. Na ogół brane są pod uwagę średnie statystyczne w dłuższym okresie czasu, ponieważ często miesiące w których witryna nie przekracza założonych limitów kompensują miesiące kiedy limity są przekraczane.
CO2Stats od swej premiery w październiku 2007 zainstalował swój kod na ponad 500 witrynach a używają go również organizacje rządowe, organizacje non-profit oraz wiodące korporacje na całym świecie. Z CO2Stats współpracuje także 'zielona' wyszukiwarka Greenseng.
O ile jeszcze kilka lat temu działania firm w zakresie ochrony klimatu miały charakter marketingowy - obecnie są realne. Jak wynika z badań firmy Gartner, w 2007 roku po raz pierwszy w historii emisja dwutlenku węgla wynikająca z funkcjonowania globalnych technologii informatycznych, została przekroczona w stosunku do całego światowego przemysłu lotniczego. Co ciekawe, firma Google finansuje program "Climate Savers Computing Initiative", którego celem jest zmniejszenie zużycia energii przez komputery o połowę do roku 2010 i obniżenie globalnej emisji dwutlenku węgla o 54 mln ton rocznie.
Idea jaka przyświeca naukowcom z Harvardu ma wiele wspólnego z założeniami innej, globalnej akcji. Jak można przeczytać w artykule 'Zielone komputery' w miesięczniku NEXT 5/2008:
Mniejszy pobór mocy, większa wydajność i… czystsze środowisko. To główne założenia strategii Green IT, którą od kilku lat są coraz bardziej zainteresowane wielkie firmy i drobni konsumenci.
Za początek Green IT można przyjąć 1992 rok, kiedy to amerykańska Agencja Ochrony Środowiska zapoczątkowała kampanię Energy Star. Było to dobrowolne oznaczanie elektroniki (głównie monitorów i klimatyzatorów) oszczędzającej energię charakterystyczną gwiazdką. Ten program przyczynił się do rozpowszechnienia funkcji sleep mode. W tym samym czasie problematyką ekologii w IT zajęła się Szwedzka Konfederacja Pracodawców. Wypracowali standardy dla Certyfikatu TCO określającego poziom promieniowania oraz poboru energii, który można było klasyfikować jako ekologiczny.
W tym samym numerze NEXT zacytowano ciekawą wypowiedź specjalisty z BEA Systems :
Jedną z metod realizacji idei Green IT jest wykorzystanie technologii wirtualizacji. Dzięki niej możliwa jest konsolidacja setek/tysięcy fizycznych serwerów i uruchomienie działających na nich aplikacji na, często o rząd lub dwa, mniejszej liczbie maszyn. Pozbycie się tych nadmiarowych serwerów w istotny sposób wpływa na zmniejszenie poboru energii przez serwerownie, zwiększenie dostępnego w nich miejsca i znaczne ograniczenie kosztów chłodzenia. Wirtualizacja pozwala też na inteligentne, dynamiczne zarządzanie przetwarzaniem danych i dopasowywanie mocy obliczeniowej (a co za tym idzie, poboru energii) do realnych, aktualnych potrzeb. Oznacza to nie tylko oddanie zapasu mocy do aplikacji, które tego najbardziej potrzebują, ale także optymalizację poboru energii. (Waldemar Kot)
Idea Green IT w Polsce jest jeszcze mało popularna. Chciałbym omówić ten temat w osobnym poście.
Okazało się, że wprawdzie naukowiec prowadzi wraz z zespołem fizyków z Centrum Ochrony Środowiska na Uniwesytecie Harvarda badania nad zjawiskiem emisji CO2 w powiązaniu z działaniem urządzeń elektronicznych - ale na temat Google nie wypowiadał się w sposób konkretny.
Dzięki temu, że Alex Wissner-Gross stał się medialną gwiazdą, udzielając wywiadów radiu i telewizji, więcej osób dowiedziało się, że stworzył (wraz z Timothy Sullivanem) projekt CO2Stats.com, oferujący usługę monitorowania i zarządzania oddziaływaniem witryn internetowych na środowisko. Dobrze udokumentowane opracowanie projektu jest tematem naukowych prac i jest opatentowane na całym świecie (w tym w Polsce). W oparciu o owe zastrzeżone algorytmy firma oblicza 'ekologiczny ślad' odwiedzin witryny a wyniki tych obliczeń można oglądać w czasie rzeczywistym poprzez kliknięcie buttonu Zielonego Certifikatu:
przydzielonego danej witrynie. Należy dodać, że usługa jest płatna a należności są uzależnione od wielkości ruchu na witrynach.
Każdy, kogo bliżej interesuje ten temat, może zajrzeć na stronę główną vortalu EnergieOdnawialne.pl, gdzie niedawno został umieszczony kod skryptu współpracującego z tym oprogramowaniem (button znajduje się u dołu, po prawej stronie) lub odwiedzić stronę www.CO2Stats.com .
Warto omówić kilka szczegółów, aby informacje o systemie CO2Stats stały się bardziej przejrzyste, zwłaszcza dla osób mniej zorientowanych w technice.
Internetowe strony www umieszczane są na serwerach i są wykorzystywane przez użytkowników komputerów, podłączonych do Internetu za pośrednictwem sieci. Te serwery, użytkownicy i sieci wymagają energii elektrycznej do ich funkcjonowania. Energia elektryczna jest w dużej mierze generowana przez spalanie paliw kopalnych takich jak węgiel, ropa naftowa i gaz. Jeśli paliwa kopalne są spalane, dwutlenek węgla jest uwalniany do atmosfery, co jak wiadomo przyczynia się do niekorzystnych zmian klimatycznych.
Oprogramowanie CO2Stats monitoruje zużycie energii przez serwery, użytkowników komputerów i sieci które je łączą , w celu obliczenia ile energii jest potrzebne, aby witryna mogła być zaliczona do tzw. 'zielonych'.
Gdy witryny internetowe zostawiają większy 'ślad ekologiczny' niż założony plan, system CO2Stats realizuje zakup odpowiedniej ilości 'zielonej' energii (nawet jeżeli to kosztuje więcej niż klient zapłacił za energię). Energia kupowana jest tylko z farm wiatrowych, które są weryfikowane i kontrolowane przez organizacje non-profit oraz mają certyfikaty odpowiednich władz. Na ogół brane są pod uwagę średnie statystyczne w dłuższym okresie czasu, ponieważ często miesiące w których witryna nie przekracza założonych limitów kompensują miesiące kiedy limity są przekraczane.
CO2Stats od swej premiery w październiku 2007 zainstalował swój kod na ponad 500 witrynach a używają go również organizacje rządowe, organizacje non-profit oraz wiodące korporacje na całym świecie. Z CO2Stats współpracuje także 'zielona' wyszukiwarka Greenseng.
O ile jeszcze kilka lat temu działania firm w zakresie ochrony klimatu miały charakter marketingowy - obecnie są realne. Jak wynika z badań firmy Gartner, w 2007 roku po raz pierwszy w historii emisja dwutlenku węgla wynikająca z funkcjonowania globalnych technologii informatycznych, została przekroczona w stosunku do całego światowego przemysłu lotniczego. Co ciekawe, firma Google finansuje program "Climate Savers Computing Initiative", którego celem jest zmniejszenie zużycia energii przez komputery o połowę do roku 2010 i obniżenie globalnej emisji dwutlenku węgla o 54 mln ton rocznie.
Idea jaka przyświeca naukowcom z Harvardu ma wiele wspólnego z założeniami innej, globalnej akcji. Jak można przeczytać w artykule 'Zielone komputery' w miesięczniku NEXT 5/2008:
Mniejszy pobór mocy, większa wydajność i… czystsze środowisko. To główne założenia strategii Green IT, którą od kilku lat są coraz bardziej zainteresowane wielkie firmy i drobni konsumenci.
Za początek Green IT można przyjąć 1992 rok, kiedy to amerykańska Agencja Ochrony Środowiska zapoczątkowała kampanię Energy Star. Było to dobrowolne oznaczanie elektroniki (głównie monitorów i klimatyzatorów) oszczędzającej energię charakterystyczną gwiazdką. Ten program przyczynił się do rozpowszechnienia funkcji sleep mode. W tym samym czasie problematyką ekologii w IT zajęła się Szwedzka Konfederacja Pracodawców. Wypracowali standardy dla Certyfikatu TCO określającego poziom promieniowania oraz poboru energii, który można było klasyfikować jako ekologiczny.
W tym samym numerze NEXT zacytowano ciekawą wypowiedź specjalisty z BEA Systems :
Jedną z metod realizacji idei Green IT jest wykorzystanie technologii wirtualizacji. Dzięki niej możliwa jest konsolidacja setek/tysięcy fizycznych serwerów i uruchomienie działających na nich aplikacji na, często o rząd lub dwa, mniejszej liczbie maszyn. Pozbycie się tych nadmiarowych serwerów w istotny sposób wpływa na zmniejszenie poboru energii przez serwerownie, zwiększenie dostępnego w nich miejsca i znaczne ograniczenie kosztów chłodzenia. Wirtualizacja pozwala też na inteligentne, dynamiczne zarządzanie przetwarzaniem danych i dopasowywanie mocy obliczeniowej (a co za tym idzie, poboru energii) do realnych, aktualnych potrzeb. Oznacza to nie tylko oddanie zapasu mocy do aplikacji, które tego najbardziej potrzebują, ale także optymalizację poboru energii. (Waldemar Kot)
Idea Green IT w Polsce jest jeszcze mało popularna. Chciałbym omówić ten temat w osobnym poście.
piątek, maja 29, 2009
Jest wywiad z Bernardem Margueritte!
Udało się. Zapowiadany przeze mnie wywiad z Panem Bernardem Margueritte odbył się; przeprowadziliśmy go wspólnie z Panią Iwoną Bilską, z którą stanowiliśmy redakcyjną ekipę vortalu EnergieOdnawialne.pl. Zadaliśmy Panu Bernardowi kilkanaście pytań - od ogólnych po specjalistyczne - na które uzyskaliśmy b. interesujące odpowiedzi. Zapowiada się ciekawa współpraca, bo jeśli p. Bernard Margueritte zostanie Europosłem, to ma zamiar utrzymywać z nami kontakt i konsultować pewne tematy, jeśli zajdzie taka potrzeba.
7 czerwca trzymamy kciuki, Panie Bernardzie!
[Wywiad: http://www.energieodnawialne.pl]
7 czerwca trzymamy kciuki, Panie Bernardzie!
[Wywiad: http://www.energieodnawialne.pl]
niedziela, kwietnia 19, 2009
Dlaczego wspieram Bernarda Margueritte?
Tytuł tego wpisu tylko pozornie nie ma związku z tematyką mojego bloga. Otóż jeśli ktoś nie jest akurat czytelnikiem felietonów Bernarda Margueritte, to może nie wiedzieć, że w tekstach tego znanego, francusko-polskiego dziennikarza (związanego z naszym krajem od ponad 40 lat) ekologia i ochrona środowiska są obecne często i to w sposób dość zaangażowany.
Zacytuję tutaj fragment e-maila, jaki otrzymałem niedawno od p. Bernarda Margueritte:
Tematyka pro-ekologiczna jest dla mnie bardzo istotna od lat. Jestem nawet redaktorem pisma "Woda i życie" (co prawda ukazał się dotąd tylko jeden numer z powodu braku funduszów, ale może to się poprawić). Bardzo dużo pisałem o ochronie środowiska. W moim programie jest nie tylko ochrona wspaniałych walorów naturalnych Polski (Wisła, królowa rzek, Tatry, Mazury...), ale i propozycja utworzenia funduszu europejskiego dla subwencjonowania pro-ekologicznej transformacji domów.
Szczególnie ucieszyło mnie to ostatnie zdanie, jako wyraźna zapowiedź rozszerzenia zainteresowań Bernarda Margueritte
w stronę jakże mi bliską, czyli termomodernizacji, energooszczędności i praktycznego stosowania odnawialnych źródeł energii. Umieszczenie w programie wyborczym propozycji unijnego dofinansowywania takiej działalności jest świetnym pomysłem i należy tylko mieć nadzieję, że znakomity kandydat PSL-u zostanie Euro-Posłem i słowa dotrzyma...
Chciałbym z p. Bernardem porozmawiać o szczegółach Jego pomysłu a wywiad zamieścić w vortalu EnergieOdnawialne.pl.
Bo należy pamiętać, że dofinansowanie z funduszy unijnych termomodernizacji budynków użyteczności publicznej zostało już uwzględnione (budynki przeznaczone na potrzeby administracji publicznej, wymiaru sprawiedliwości, kultury, kultu religijnego, oświaty, szkolnictwa wyższego, opieki zdrowotnej, opieki społecznej i sportu). W tym przypadku dodatkowo istnieje możliwość przebudowy systemów grzewczych (wraz z wymianą źródła ciepła – z preferencją dla wykorzystujących odnawialne źródła energii). Pula środków, którą mogą otrzymać samorządy na projekty związane z termomodernizacją, to ponad 55,27 mln euro, przy czym maksymalny poziom dofinansowania projektów finansowanych z działania 9.3. wynosi 50 proc.
Podobnie traktowane były budynki użyteczności publicznej w ramach działania Mechanizmu Finansowego EOG oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Łączna kwota przyznana Polsce w 2005 r. to 533,51 mln euro! (dofinansowanie 60%-90% m.in. na termomodernizację budynków użyteczności publicznej, likwidację przestarzałych kotłowni węglowych, wykorzystanie odnawialnych źródeł energii).
Gdyby udało się uzyskać tego rodzaju dofinansowanie dla pozostałych, niepublicznych budynków, byłoby to osiągnięcie niebywałe. Trzymam kciuki! -------------------------------------------------------------------------------------------- Oprócz zamieszczonego obok linku do bloga margueritte.info podaję odnośnik do oficjalnej strony: http://www.margueritte.europa.pl
Zacytuję tutaj fragment e-maila, jaki otrzymałem niedawno od p. Bernarda Margueritte:
Tematyka pro-ekologiczna jest dla mnie bardzo istotna od lat. Jestem nawet redaktorem pisma "Woda i życie" (co prawda ukazał się dotąd tylko jeden numer z powodu braku funduszów, ale może to się poprawić). Bardzo dużo pisałem o ochronie środowiska. W moim programie jest nie tylko ochrona wspaniałych walorów naturalnych Polski (Wisła, królowa rzek, Tatry, Mazury...), ale i propozycja utworzenia funduszu europejskiego dla subwencjonowania pro-ekologicznej transformacji domów.
Szczególnie ucieszyło mnie to ostatnie zdanie, jako wyraźna zapowiedź rozszerzenia zainteresowań Bernarda Margueritte
w stronę jakże mi bliską, czyli termomodernizacji, energooszczędności i praktycznego stosowania odnawialnych źródeł energii. Umieszczenie w programie wyborczym propozycji unijnego dofinansowywania takiej działalności jest świetnym pomysłem i należy tylko mieć nadzieję, że znakomity kandydat PSL-u zostanie Euro-Posłem i słowa dotrzyma...
Chciałbym z p. Bernardem porozmawiać o szczegółach Jego pomysłu a wywiad zamieścić w vortalu EnergieOdnawialne.pl.
Bo należy pamiętać, że dofinansowanie z funduszy unijnych termomodernizacji budynków użyteczności publicznej zostało już uwzględnione (budynki przeznaczone na potrzeby administracji publicznej, wymiaru sprawiedliwości, kultury, kultu religijnego, oświaty, szkolnictwa wyższego, opieki zdrowotnej, opieki społecznej i sportu). W tym przypadku dodatkowo istnieje możliwość przebudowy systemów grzewczych (wraz z wymianą źródła ciepła – z preferencją dla wykorzystujących odnawialne źródła energii). Pula środków, którą mogą otrzymać samorządy na projekty związane z termomodernizacją, to ponad 55,27 mln euro, przy czym maksymalny poziom dofinansowania projektów finansowanych z działania 9.3. wynosi 50 proc.
Podobnie traktowane były budynki użyteczności publicznej w ramach działania Mechanizmu Finansowego EOG oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Łączna kwota przyznana Polsce w 2005 r. to 533,51 mln euro! (dofinansowanie 60%-90% m.in. na termomodernizację budynków użyteczności publicznej, likwidację przestarzałych kotłowni węglowych, wykorzystanie odnawialnych źródeł energii).
Gdyby udało się uzyskać tego rodzaju dofinansowanie dla pozostałych, niepublicznych budynków, byłoby to osiągnięcie niebywałe. Trzymam kciuki! -------------------------------------------------------------------------------------------- Oprócz zamieszczonego obok linku do bloga margueritte.info podaję odnośnik do oficjalnej strony: http://www.margueritte.europa.pl
środa, kwietnia 08, 2009
Political fiction - czyli marzenia niepoprawnego optymisty...
Ostatnio zamiast napisać coś w swoim blogu włączyłem się w dyskusję na "Odnawialnym", gdzie Pan Grzegorz w interesującym tekście, zatytułowanym Wyobrazić sobie, narysować i zrozumieć narodowy plan działań na rzecz odnawialnych źródeł energii do 2020 r., próbuje poruszyć wyobraźnię czytelników i sprowokować ich do podpowiedzi "jak przedstawić (narysować?) nowy Action plan aby wszyscy zrozumieli".
Pisząc kolejną odpowiedź w rozkręcającej się tam dyskusji (zbaczającej chwilami z głównego wątku) połapałem się, że z tego mojego tekstu zrobił się już całkiem spory wpis, pasujący jak ulał do mojego "ProEko" - i w ten sposób trafiłem z nim tutaj...
Autor "Odnawialnego" w odpowiedzi na jeden z komentarzy pisze, że "kluczem do politycznej akceptacji OZE są wybory do Parlamentu Europejskiego i wybory samorządowe" - co podchwyciłem z entuzjazmem i zaproponowałem: "Za tą słuszną myślą przewodnią musiałoby iść działanie praktyczne; owych otwartych na tematykę OZE polityków lokalnych powinno się nazwać z imienia i nazwiska i powinno być takie miejsce w Internecie, do którego mogliby zajrzeć wyborcy i wyciągnąć odpowiednie wnioski".
Niestety, jedno krótkie zdanie Pana Grzegorza (Weszliśmy w zasadzie w obszar czystej polityki: liderzy i wyborcy) uświadomiło mi, iż wdepnąłem na grząski teren czegoś w rodzaju political fiction - czym niechcący ale słusznie przywrócił mnie do pionu :) ...
Rzeczywiście, skoro tego nie da się "ugryźć", to może lepiej spróbować inną metodą. Najchętniej machnąłbym jakiś "powalający" rysunek, żeby Pana Grzegorza usatysfakcjonować zgodnie z tytułem wspomnianego wpisu, ale gdy się tak głębiej zastanowić, to z występujących tam trzech elementów jedynie "narysować" jest dla moich skromnych możliwości do przyjęcia - bo "wyobrazić sobie i zrozumieć" jaki jest naprawdę narodowy plan działań na rzecz odnawialnych źródeł energii do 2020 r. będzie mi chyba ciężko...
Przy okazji: niektórzy próbują innych, niekonwencjonalnych sposobów, przy omawianiu polityki energetycznej Polski do 2030 r. Dzisiaj otrzymałem materiały prasowe z taką oto informacją:
W związku z upływającym 10 kwietnia br. terminem zakończenia konsultacji społecznych „Polityki energetycznej Polski do 2030 roku“ Koalicja Klimatyczna zorganizowała konferencje prasową, podczas której wkazane zostały najpoważniejsze błędy i uchybienia rządowego projektu. Przedstawiono je w postaci „7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH POLSKIEJ POLITYKI ENERGETYCZNEJ.
Wspominam o tym, ponieważ jeden (trzeci z kolei) z owych grzechów głównych dotyczy bezpośrednio OZE:
Marginalizacja odnawialnych źródeł energii i energetyki rozproszonej oraz ich roli w tworzeniu miejsc pracy. Projekt przewiduje zwiększenie udziału OZE w zużyciu końcowym energii do 15% w 2020 i jedynie 16% w 2030. Realizacja dokumentu w takim kształcie zahamuje rozwój energetyki odnawialnej w okresie 2020-2030. Według Raportu [R]ewolucja energetyczna dla Polski w 2030 r. udział OZE w pokryciu zapotrzebowania na energię końcową w Polsce może wynieść 28%. Projekt nie zawiera jasnej wizji systemowego wsparcia dla rozwoju OZE. Choć dotychczasowy system okazał się nieefektywny (np. wspieranie starych, zamortyzowanych elektrowni wodnych, zamiast nowych instalacji) i nie dał wystarczającego bodźca do intensywnego rozwoju energetyki opartej na źródłach odnawialnych, projekt nie przewiduje jego rewizji, aby zapewnić intensywny i efektywny rozwój wszystkich zasobów OZE. Mało miejsca poświęca się roli i znaczeniu władz samorządowych we wdrażaniu zapisów polityki energetycznej państwa. To na tym poziomie tworzy się lokalne bezpieczeństwo energetyczne wraz ze wzrostem miejsc pracy i rozwojem przedsiębiorczości.
Nic dodać, nic ująć. A zdanie o roli i znaczeniu władz samorządowych konweniuje wspaniale z kolejnym zdaniem p. Grzegorza z ostatnio prowadzonej dyskusji:
Na dzisiaj mamy więcej odpowiedzialnych i dobrze rokujących polityków lokalnych rozumiejących OZE i gotowych pojąć tematykę , niż na szczeblu centralnym i to jest jeszcze jeden powód, aby w sprawach aktywnie działać lokalnie, zakładając że droga do Warszawy idzie przez gminy i przez Brukselę.
Cóż, jednak nie daje mi to spokoju... mimo wszystko chciałbym poznać tych proekologicznych dobrze rokujących polityków lokalnych, bo chociaż rzeczywiście jest to obszar czystej polityki na której się nie znam, mam chyba prawo oczekiwać aby nasi lokalni działacze polityczni uznali za "oczywistą oczywistość" wykazywanie w swoich publicznych wypowiedziach czy są za czy przeciw rozwojowi OZE i co chcieliby w tym kierunku zrobić lokalnie, a co wówczas, gdy trafią dalej i wyżej. I chciałbym móc gdzieś o tym poczytać. Teraz a nie podczas medialnej gorączki przedwyborczej.
Pisząc kolejną odpowiedź w rozkręcającej się tam dyskusji (zbaczającej chwilami z głównego wątku) połapałem się, że z tego mojego tekstu zrobił się już całkiem spory wpis, pasujący jak ulał do mojego "ProEko" - i w ten sposób trafiłem z nim tutaj...
Autor "Odnawialnego" w odpowiedzi na jeden z komentarzy pisze, że "kluczem do politycznej akceptacji OZE są wybory do Parlamentu Europejskiego i wybory samorządowe" - co podchwyciłem z entuzjazmem i zaproponowałem: "Za tą słuszną myślą przewodnią musiałoby iść działanie praktyczne; owych otwartych na tematykę OZE polityków lokalnych powinno się nazwać z imienia i nazwiska i powinno być takie miejsce w Internecie, do którego mogliby zajrzeć wyborcy i wyciągnąć odpowiednie wnioski".
Niestety, jedno krótkie zdanie Pana Grzegorza (Weszliśmy w zasadzie w obszar czystej polityki: liderzy i wyborcy) uświadomiło mi, iż wdepnąłem na grząski teren czegoś w rodzaju political fiction - czym niechcący ale słusznie przywrócił mnie do pionu :) ...
Rzeczywiście, skoro tego nie da się "ugryźć", to może lepiej spróbować inną metodą. Najchętniej machnąłbym jakiś "powalający" rysunek, żeby Pana Grzegorza usatysfakcjonować zgodnie z tytułem wspomnianego wpisu, ale gdy się tak głębiej zastanowić, to z występujących tam trzech elementów jedynie "narysować" jest dla moich skromnych możliwości do przyjęcia - bo "wyobrazić sobie i zrozumieć" jaki jest naprawdę narodowy plan działań na rzecz odnawialnych źródeł energii do 2020 r. będzie mi chyba ciężko...
Przy okazji: niektórzy próbują innych, niekonwencjonalnych sposobów, przy omawianiu polityki energetycznej Polski do 2030 r. Dzisiaj otrzymałem materiały prasowe z taką oto informacją:
W związku z upływającym 10 kwietnia br. terminem zakończenia konsultacji społecznych „Polityki energetycznej Polski do 2030 roku“ Koalicja Klimatyczna zorganizowała konferencje prasową, podczas której wkazane zostały najpoważniejsze błędy i uchybienia rządowego projektu. Przedstawiono je w postaci „7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH POLSKIEJ POLITYKI ENERGETYCZNEJ.
Wspominam o tym, ponieważ jeden (trzeci z kolei) z owych grzechów głównych dotyczy bezpośrednio OZE:
Marginalizacja odnawialnych źródeł energii i energetyki rozproszonej oraz ich roli w tworzeniu miejsc pracy. Projekt przewiduje zwiększenie udziału OZE w zużyciu końcowym energii do 15% w 2020 i jedynie 16% w 2030. Realizacja dokumentu w takim kształcie zahamuje rozwój energetyki odnawialnej w okresie 2020-2030. Według Raportu [R]ewolucja energetyczna dla Polski w 2030 r. udział OZE w pokryciu zapotrzebowania na energię końcową w Polsce może wynieść 28%. Projekt nie zawiera jasnej wizji systemowego wsparcia dla rozwoju OZE. Choć dotychczasowy system okazał się nieefektywny (np. wspieranie starych, zamortyzowanych elektrowni wodnych, zamiast nowych instalacji) i nie dał wystarczającego bodźca do intensywnego rozwoju energetyki opartej na źródłach odnawialnych, projekt nie przewiduje jego rewizji, aby zapewnić intensywny i efektywny rozwój wszystkich zasobów OZE. Mało miejsca poświęca się roli i znaczeniu władz samorządowych we wdrażaniu zapisów polityki energetycznej państwa. To na tym poziomie tworzy się lokalne bezpieczeństwo energetyczne wraz ze wzrostem miejsc pracy i rozwojem przedsiębiorczości.
Nic dodać, nic ująć. A zdanie o roli i znaczeniu władz samorządowych konweniuje wspaniale z kolejnym zdaniem p. Grzegorza z ostatnio prowadzonej dyskusji:
Na dzisiaj mamy więcej odpowiedzialnych i dobrze rokujących polityków lokalnych rozumiejących OZE i gotowych pojąć tematykę , niż na szczeblu centralnym i to jest jeszcze jeden powód, aby w sprawach aktywnie działać lokalnie, zakładając że droga do Warszawy idzie przez gminy i przez Brukselę.
Cóż, jednak nie daje mi to spokoju... mimo wszystko chciałbym poznać tych proekologicznych dobrze rokujących polityków lokalnych, bo chociaż rzeczywiście jest to obszar czystej polityki na której się nie znam, mam chyba prawo oczekiwać aby nasi lokalni działacze polityczni uznali za "oczywistą oczywistość" wykazywanie w swoich publicznych wypowiedziach czy są za czy przeciw rozwojowi OZE i co chcieliby w tym kierunku zrobić lokalnie, a co wówczas, gdy trafią dalej i wyżej. I chciałbym móc gdzieś o tym poczytać. Teraz a nie podczas medialnej gorączki przedwyborczej.
sobota, marca 07, 2009
Fotowoltaika czy fotowoltanika?
W tym tygodniu obudził się we mnie "branżowy" purysta językowy. Wprawdzie od dawna drażniło mnie uporczywe zniekształcanie takich słów jak "fotowoltaika" czy "farma wiatrowa" ale do tej pory jakoś wytrzymywałem. Jednak gdy ostatnio zajrzałem na stronę www poważnej firmy konsultingowej, specjalizującej się w eko-dotacjach - nie wytrzymałem. Napisałem krótki, grzeczny list z drobną uwagą, że określenie "ferma wiatrowa" należałoby poprawić, bo nie kojarzy się właściwie...
Chwilę później trafiłem na obszerny dział serwisu internetowego omawiającego szeroko co to jest "fotowoltanika". Częściej spotykany błąd, przy czym w omawianym opracowaniu powielony w takiej ilości, że znów nie wytrzymałem i machnąłem maila z pouczeniem jak być powinno.
Nie opisywałbym może tego tak szczegółowo, gdyby nie pewna ciekawostka: otóż o ile w odpowiedzi na moją uwagę co do "fermy wiatrowej" otrzymałem podziękowanie i obietnicę poprawy - to autor "fotowoltanicznych" opisów oparł się dzielnie moim belferskim zapędom i odpisał: napiszę do profesora Bralczyka w tej sprawie i dam Panu znać.
Trochę się zdziwiłem, bo sprawa jest oczywista. Słowo "fotowoltaika" pochodzi od angielskiego "photovoltaic" i mam nadzieję, iż niefortunnego i niechlujnego tłumaczenia językoznawcy nie zaakceptują. Tu zacytuję drugiego maila, jakiego niedowiarkowi posłałem:
Jak Pan uważa :) ale wystarczy zajrzeć na www.pv.pl żeby się przekonać jak to powinno być. W końcu naukowe centrum fotowoltaiki Politechniki Warszawskiej nie pisałoby z błędami. Zresztą, w Wikipedii też można znaleźć, że słowo to pochodzi od angielskiego "photovoltaic". A co do prof. Bralczyka - to wiem z praktyki, że odpowie Panu, iż z braku czasu "odpowie później" (czyli - nigdy:).
I na to otrzymałem zdecydowaną odpowiedź:
pv.pl to dla mnie żaden wyznacznik a język angielski tym bardziej jako język nowożytny o banalnie prostej gramatyce i ubogi w formy. Tu trzeba by sięgnąc do łaciny jako podstawy naszej rzymsko katolickiej kultury świata zachodniego i słowotwórstwa :) dla tego wolę zapytac experta ;)
Ciekaw jestem, co powiedziałby na to ekspert od fotowoltaiki, dr Pietruszko z pv.pl i Centrum Doskonałości 5PR "Photovoltaic Center of Competence" ?
Chwilę później trafiłem na obszerny dział serwisu internetowego omawiającego szeroko co to jest "fotowoltanika". Częściej spotykany błąd, przy czym w omawianym opracowaniu powielony w takiej ilości, że znów nie wytrzymałem i machnąłem maila z pouczeniem jak być powinno.
Nie opisywałbym może tego tak szczegółowo, gdyby nie pewna ciekawostka: otóż o ile w odpowiedzi na moją uwagę co do "fermy wiatrowej" otrzymałem podziękowanie i obietnicę poprawy - to autor "fotowoltanicznych" opisów oparł się dzielnie moim belferskim zapędom i odpisał: napiszę do profesora Bralczyka w tej sprawie i dam Panu znać.
Trochę się zdziwiłem, bo sprawa jest oczywista. Słowo "fotowoltaika" pochodzi od angielskiego "photovoltaic" i mam nadzieję, iż niefortunnego i niechlujnego tłumaczenia językoznawcy nie zaakceptują. Tu zacytuję drugiego maila, jakiego niedowiarkowi posłałem:
Jak Pan uważa :) ale wystarczy zajrzeć na www.pv.pl żeby się przekonać jak to powinno być. W końcu naukowe centrum fotowoltaiki Politechniki Warszawskiej nie pisałoby z błędami. Zresztą, w Wikipedii też można znaleźć, że słowo to pochodzi od angielskiego "photovoltaic". A co do prof. Bralczyka - to wiem z praktyki, że odpowie Panu, iż z braku czasu "odpowie później" (czyli - nigdy:).
I na to otrzymałem zdecydowaną odpowiedź:
pv.pl to dla mnie żaden wyznacznik a język angielski tym bardziej jako język nowożytny o banalnie prostej gramatyce i ubogi w formy. Tu trzeba by sięgnąc do łaciny jako podstawy naszej rzymsko katolickiej kultury świata zachodniego i słowotwórstwa :) dla tego wolę zapytac experta ;)
Ciekaw jestem, co powiedziałby na to ekspert od fotowoltaiki, dr Pietruszko z pv.pl i Centrum Doskonałości 5PR "Photovoltaic Center of Competence" ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)